28 listopada doszło do straszliwej katastrofy w kopalni „Sobieski”. Pękł tam rurociąg podsadzkowy. Domniemam, że ciśnienie wody musiało osiągnąć ogromne wartości. Na tyle duże, by porozrzucać pracujących tam górników po całej okolicy pełnej żelaznych konstrukcji. Zginęło czterech mężczyzn, wszyscy młodzi, niektórzy nie zdążyli nawet skończyć czterdziestu lat. Łącznie byli ojcami dla dziesięciorga dzieci. Ufam, że patronka górników nie miała z tym tragicznym incydentem nic wspólnego. Wierzę w to z całego serca, choć moje relacje ze świętymi nadal pozostają niejasne.